A może by tak spróbować jeszcze raz?


09 kwietnia 2021, 22:41


 

  Ofelia stała pod jego drzwiami, trzymając rękę w powietrzu i wahając się, czy nacisnąć dzwonek. Zanim się tu znalazła, spędziła w samochodzie conajmniej pół godziny, bijąc

się z myślami.

Odpaliła już silnik, żeby wrócić do domu, ale świadomość tego, że wróci do czterech ścian i będzie odliczać minuty do chwili, kiedy będzie mogła zabrać córkę od jej ojca,

spowodowało, że stała teraz pod

jego drzwiami. Słysząc zbliżające się kroki na schodach, nie miała wyjścia i musiała zadzwonić. Jakiś mężczyzna minął ją na piętrze, przyglądając się jej.

 “Co się lampisz idioto” - pomyślała.

 Facet, będąc już na półpiętrze mruknął po nosem “ten to ma szczęście”.

 Ofelia udała, że nie słyszy jego komentarza i nawet nie odwróciła się w stronę mężczyzny. Ten po krótkiej chwili stania i gapienia się ruszył do góry. Felka miała już wrócić

do auta, ponieważ nikt nie otwierał. Jednak kiedy odwracała się w stronę schodów, drzwi się otworzyły i w progu stanął on. Wyglądał tak samo, jak wtedy kiedy ze sobą chodzili.

Miał sterczące włosy i pomiętą koszulkę. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła, że jest boso i w samych bokserkach. Tak, jakby dopiero co wyszedł z łóżka. Tylko, że może ktoś

w tym łóżku na niego czeka.

- Cześć! – uśmiechnął sie do niej.

Nie wyglądał na zdenerwowanego jej wizytą, więc może jednak jego łóżko było puste.

Mam już obsesje” - pomyślała.

- Cześć! – powiedziała nieśmiało – zaproszenie nadal aktualne?

- Pewnie! – powiedział i szerzej otworzył drzwi – Wejdź!

Z wahaniem przekroczyła próg jego mieszkania.

- Chodź! - widząc jej zakłopotanie, wziął ją za ręke i zaprowadził do pokoju. 

Felka rozejrzała się po pokoju, który wyglądał na salon i nie było w nim grama śladu obecności kobiety. Kiedy spojrzała na ścianę, zobaczyła na niej wiszące duże zdjęcie –

Marcela i małej dziewczynki, która była jego mniejszą kopią. 

- Napijesz się czegoś? - dobiegł ją głos z kuchni.

Odwróciła się w jego stronę, stał w drzwiach, łączących pokój z kuchnią. Oparty o framugę wyglądał kusząco. Dalej miał na sobie tylko bokserki, a ona z całej siły starała się nie

patrzeć w dół.

- Może najpierw byś coś na siebie włożył? - Felka uniosła brew do góry.

- Po co? Zaraz się przecież będę rozbierał!– uśmiechnął się do niej.

Malina się głośno zaśmiała. No tak, przecież na to się umówili, nie mogła mieć do niego pretensji o to, że jest bezpośredni.

- Miło mi, że Cię rozbawiłem, ale co z tą kawą? - puścił do niej oko.

Felka pamiętała jeszcze smak jego kawy i nie mogła odmówić.

- Poproszę.

- To Twoja córka? - zapytała, kiedy Marcel zniknął już w kuchni.

- Tak – usłyszała dobiegającą z kuchni odpowiedź.

- Ładna, podobna do Ciebie!

- Dlatego ładna! – Marcel wszedł do pokoju, niosąc na tacy dwie kawy.

- Jesteś okropny! – zaśmiała się Felka.

Felka nawet nie wspomniała o tym, jaką kawę by chciała, on zresztą nie pytał. Widać jednak, że on też pamięta jeszcze ich wspólne czasy, bo dostała swoją ulubiona latte

z cynamonem.

- Przez Ciebie zawsze muszą mieć w domu cynamon! – odezwał się Marcel.

Felka uniosła brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Nie pijam już kawy bez cynamonu. Przez Ciebie, Ty mnie nauczyłaś! – uśmiechnął się.

Tego się nie spodziewała. Nie myślała, że zostawiła jakikolwiek swój ślad w jego życiu. To miłe, że cynamon kojarzył mu się z nią. To prawda, jest uzależniona od tej przyprawy.

- Zawsze Ci mówiłam, że lepszej nie ma! – zaczęła mówić, ale powstrzymała się przed dalszymi wspomnieniami. Nie chciała wracać do tego co było, za długo wymazywała go

z pamięci.

Usiadła na kanapie obok niego i rozkoszowała się – musiała to przyznać – najlepszą kawą na świecie.

Jej wzrok znowu powędrował do zdjecia na ścianie. Nie pytała o imie dziewczynki. Nie chciała wiedzieć i “wchodzić” w jego życie. To miała być jednorazowa wizyta,

bez zobowiązań. Tak jej się przynajmniej wydawało.

- Sara jest z nim? - zapytał, widząc jak przygląda się jego córce.

Ofelia spojrzała na niego i kiwnęła tylko głową. Bała się, że jak się odezwie, to się rozryczy. Pierwszy raz pozwoliła Sławkowi, wziąć ich córkę na noc. To było dla niej straszne.

Przyszła tu po to, żeby nie myśleć. Nigdy na tak długo nie rozstawała się ze swoją małą córeczką. Jakby ciągle myślała co ona właśnie robi, to by oszalała.

- Dlatego tu jesteś? - przysunął sie do niej, dotykając dłonią jej policzka i sciągając z niej łzę, która nie wiadomo kiedy pojawiła się w jej oku.

Felka pokiwała twierdząco.

- Propozycja dalej aktualna? - zapytała nieśmiało, patrząc mu jednak w oczy.

- Propozycja?

- Przyjemność, relaks, chwila zapomnienia? - mówiła, tym razem unikając jego spojrzenia.

- Brzmi kusząco, ale nie rób nic na siłę! Możemy posiedzieć, pomilczeć, dopić kawę – przytulił ją do siebie.

- Ale łóżko oczywiście stoi w pokoju obok – szepnął jej do ucha – ale z tego co pamiętam, bywało, że nie nie potrzebowaliśmy łóżka.

Felka się uśmiechnęła i wyswobodziła z jego ramion.

- Tak lepiej! – powiedział – lubię jak się uśmiechasz.

Czuła, jak na nią patrzy, jednak ona unikała jego spojrzenia. Nie chciała patrzeć mu w oczy, bo miała wrażenie, jakby zradzała Sławka.

No nie, to on mnie zradził i zostawił, a ja głupia mam jakieś moralne dylematy....Felka przestań myśleć, nie myśl” - w jej głowie kłębiło się milion myśli, a ona po prostu chciała zapomnieć.

W końcu odważyła się na niego spojrzeć, a on tylko na to czekał. Spojrzał tylko w jej oczy, czekając na pozwolenie. Felka znała go dosyć dobrze i choć wiele można mu było

zarzucić, to na pewno nie to, że w tych sprawach zrobiłby coś, na co ona nie miała ochoty. Kiwnęła głową, a to mu wystarczyło. Chwycił ją jedną ręką z tyłu głowy, drugą złapał za plecy i nie zastanawiając się ani chwili dłużej, po prostu ją pocałował. A ona przyjęła jego pocałunek i oddawała mu kolejne, równie żarliwie. Na tą chwilę zapomnienia,

wyłączyła przycisk z myśleniem, a włączyła ten z pożądaniem. Jutro pomyśli....tak, jutro, a teraz....

- Zapomniałem już jak cudownie smakują Twoje usta! – wyszeptał jej do ucha, na chwile odsuwając się od jej warg.

Ona się nie odzywała, nie chciała poczuć więzi z nim, którą czuła przedlaty. Nie chciała się z nim wiązać, chciała się z nim przespać.... odreagować....

Marcel podniósł się z kanapy i pociągnął ją za sobą. Zaprowadził ją do sypialni. Pokój był nieduży, ale spokojnie mieściło się w nim łóżko, szafa i komoda, nad którą powieszony

był duży telewizor. Na łóżku leżął laptop i porozrzucane papiery. Marcel puścił jej rękę i zaczął zbierać rzeczy z łóżka.

- Pracujesz? - zapytała, czując jak serce bije jej jak szalone.

Zaczęła mieć wątpliwości, jeszcze trochę i się rozmyśli.

- Tak jakby! – odpowiedział.

Felka nie wnikała w jego wymijającą odpowiedź. Nie zamierza się z nim wiązać, więc teoretycznie, nie powinno ją nic interesować, co jest z nim związane. Jednak ciekawość 

kobiety, to już inna sprawa.

- Wertujesz nowe przepisy? - zapytała ironicznie, bo nigdy, przenigdy nie szukał inspiracji w internecie. Nie zmienił się, aż tak bardzo.

Popatrzył na nią i się roześmiał.

- Chyba nie przyszłaś tu po to, żeby pytać o moją pracę?

- Nie, czekam na wolne łóżko! - uśmiechnęła sie do niego zalotnie. Zdążyła się już zrelaksować.

- Widzisz, robię co mogę! – znowu się zaśmiał i puścił do niej oko – szybko z niego nie wyjdziesz.

- To zależy, jak będziesz się sprawować! - teraz ona śmiała sie razem z nim.

- Wiesz o tym, że będzie Ci doskonale! – odłożył rzeczy na komodę i stał już przy niej.

- No to wskakuj! – szepnął jej do ucha.

- Tak szybko? A gdzie gra wstępna? Z tego co pamiętam lubiłeś grę wstępną! - Felka nie przestawała sie śmiać.

- Nie wtedy, kiedy jestem na głodzie! – pociągnął ją za rękę tak, że wylądowała prosto w łóżku.

- No proszę, jaka łatwa! – klęknął na łóżku i zaczął ściągać jej buty.

- Ha, ha - Ofelia podparła sie łokciem i podniosłą głowę do góry. Czekała na rozwój wydarzeń.

Zdawała sobie sprawę, że oboje są poddenerwowani. Ukrywają to pod maską uśmiechów i żartów. Opadła z powrotem na łóżko, uświadamiając sobie, że nawet nie ma na sobie

seksownej bielizny.

- Coś się stało? - zapytał Marcel, zauważając jej zakłopotanie.

Zrzucił jej buty na podłogę i położył się koło niej. Podparł się na łokciu i przyglądał jej twarzy. Drugą ręką ściągnął jej kosmyk z twarzy.

- Nie chcesz tego? - dopytywał.

- Chce. Ale.... - oparła się o zagłówek.

- Ale? - patrzył na nią zdziwiony.

- Ale nie mam odpowiedniej bielizny! – mówiła jak zawstydzona nastolatka, nie patrząc mu w oczy.

Marcel patrzył na nią z szeroko otwartymi ustami, a w końcu nie wytrzymał i zaczął się śmiać.

Felka wyciągnęła poduszkę spod pleców i rzuciła nią w niego.

- Bardzo śmieszne! - powiedziała udając naburmuszoną, ale w końcu i ona zaczęła się śmiać.

- Kochanie, uwierz mi, zaraz Ci ją z Ciebie zedrę, interesuje mnie wyłącznie co jest pod nią! – powiedział.

Pewnie nawet nie zarejestrował, co przed chwilą powiedział, ale Felka słyszała to bardzo wyraźnie.

“Kochanie”?, pewnie powiedział to z przyzwyczajenia, pewnie do niedawnamówił tak do swojej żony.

Nie miała jednak czasu na rozmyślania, bo Marcel właśnie ściągał jej spodnie, całując ją przy tym po udach, kolanach, aż doszedł do stóp.

Felka pragnęła dotyku Marcela i czekała na to, po co tu przyszła....

 

 

 

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz